top of page
  • Zdjęcie autoraAsia Grzymowska

Buty podejściowe Dolomite CRODAROSSA LITE GTX

Zaktualizowano: 16 wrz 2022


Foto: Piotr Domitrz


Gdy słyszę Dolomity, to w mojej wyobraźni ukazują się przepiękne górskie krajobrazy widziane na fotografiach, które co jakiś czas przewijają się w mediach społecznościowych. Ale Dolomity to nie tylko góry, to również marka zajmująca się projektowaniem i produkcją obuwia i odzieży turystycznej.


Dolomite – czy ktoś słyszał o tej marce? Pewnie tak, ale czy mieliście możliwość dotknąć ich produktów? Myślę, że niewielu z Was. Ja do niedawna również należałam do tego grona.


Firma Dolomite istnieje od ponad 100 lat! Co to dla mnie oznacza? A no przede wszystkim ….


DOŚWIADCZENIE


Kochani doświadczenie w tej branży to podstawa. Na pewno wielu z Was zgodzi się ze mną, że doświadczenia w górach nabiera się z czasem i jest ono niezwykle ważne. Zwłaszcza, gdy nagle znajdziemy się w trudnej sytuacji. Firma Dolomite zwróciła moją uwagę właśnie doświadczeniem. Nie wiem czy wiecie, ale obuwie tej marki oraz ubrania towarzyszyły himalaistom zdobywającym pierwsze szczyty w Karakorum i Himalajach. Do pionierów tej marki testujących ich sprzęt, należy nie kto inny jak sam Reinhild Messner – pierwszy człowiek, który w 1986 r. zdobył wszystkie czternaście ośmiotysięczników świata.


Dzięki współpracy ze sklepem Outdoorzy.pl od roku mam przyjemność testować buty podejściowe tej firmy, model Crodarossa lite GTX.


Co o nich myślę? Zapraszam do recenzji :)

JAKOŚĆ WYKONANIA


To co od razu rzuciło mi się w oczy jak tylko wyciągnęłam buty z pudełka, to jakość wykonania. Wszystkie detale perfekcyjnie dopracowane, zero wylewającego się kleju, czy szpar, które z czasem mogłyby wpływać na żywotność buta. Żadnych odstających nitek, braków, czy niedoróbek. Materiał cholewy pod dotykiem wydawał się bardzo solidny, otok niezwykle twardy i porządny, sznurówki mocne, wkładka dobrze wyprofilowana, protektor dość wysoki. Naprawdę byłam zaskoczona. Jak zapewne wiecie lub też nie, zawsze stawiam na jakość, bo ta przekłada się na komfort użytkowania i czas żywotności danej rzeczy. Jest to dla mnie bardzo istotne, nie tylko ze względów ekonomicznych, ale przede wszystkim ekologicznych. Te buty spełniają moje oczekiwania. Jedyną sprawą do której od samego początku podchodziłam z dystansem i niechęcią, to szlufki. Nie ufam takim systemom i zawsze mam wrażenie, że to się w końcu przetrze w najmniej oczekiwanym momencie i będzie problem… no, ale zobaczymy z czasem. Trzeba dać im szanse, to jest dla mnie kolejne, nowe doświadczenie.


W drugiej kolejności, a może nawet w pierwszej (sama nie wiem), zwróciłam uwagę na lekkość buta. Zawsze uważałam, że lekkość i jakość nie idą w parze, a tu takie zaskoczenie. But jest naprawdę lekki, a materiały bardzo porządne. Nie wiem jak to możliwe, ale tak właśnie jest.

Dla porównania jeden but:


- Crodarossa lite GTX waży około 390 g (według informacji na stronie producenta)


- Buty Salewa WS MTN TRAINER GTX (dość popularny model) waży około 460 g (rozm. 38)

- Hanwag Makra Low GTX około 455 g (rozm. 38)

- Garmont Dragontail LT około 413 g (rozm. 38)

- Scarpa Mescalito około 361 g (rozm. 38)

- La Sportiva TX4 GTX ok. 295 g (rozm. 38)


Porównane modele butów, to czysto wizualny strzał. Przeglądając buty podejście na jednej ze stron internetowych sklepów górskich wybierałam buty o podobnej budowie. Nie wczytywałam się absolutnie w specyfikacji tych butów, wiec bardzo proszę się mnie w razie czego nie czepiać ;) Chciałam tylko pokazać, że waga Crodarossa jest naprawdę przyzwoita wśród gąszczu oferowanych na rynku butów podejściowych.


No dobra, to tyle jeśli chodzi o ich początek i pierwsze wrażenia. Jak już wspomniałam, używam butów od roku. Na początku tekstu umieściłam zdjęcie marketingowe buta (nóweczki), a w tym miejscu, dla porównania, możecie zobaczyć jak but wygląda po roku dość intensywnego użytkowania. Dodam tylko, że nie były jeszcze przeze mnie od nowości gruntownie szorowane, więc jak widać są brudne. Natomiast chciałabym, żeby było jasne, nie myłam ich celowo! Uważam, iż rzetelny test buta (a ten właśnie taki ma być), powinien ukazywać je w jak najbardziej rzeczywistym stanie. Jak widać zmieniły trochę kolor, natomiast nic poza tą wizualną kwestią po takim czasie się nie zmieniło.


Reasumując - 9/10 za wykonanie. Gratulacje Dolomite – świetna robota! Chciałabym bardzo, ale pod względem wykonania nie mam się do czego doczepić.


PODESZWA


Solidna podeszwa to dosłownie podstawa każdego buta. Nie jest tajemnicą, że porządny bieżnik zapewnia przyczepność do podłoża i poprawia bezpieczeństwo podczas górskich wędrówek. Ale, żeby nie było aż tak banalnie, podeszwie przyjrzymy się w 3 wymiarach.


Podeszwa zewnętrzna (bieżnik)


W modelu który testuje bieżnik został wydrukowany z dwóch rodzajów EVA o różnych gęstościach oraz zastosowano mieszankę gumy Vibram Megarip, dzięki czemu buty mają wykazywać niezwykłą przyczepność do podłoża zarówno suchego, jak i mokrego. W Internecie na stronie Vibram wyczytałam również, że ułożenie „ząbków” bieżnika w tej wersji Vibramu nie jest przypadkowe. Podeszwa ma się niejako sama oczyszczać. Czy tak właśnie jest? Odniosę się do tego za moment. Producent zapewnia również, że zastosowane w tym modelu podeszwy są wysoce odporne na ścieranie, to zasługa połączenia dwóch rodzajów EVA o których już wspominałam. Tyle w teorii, a jak to wygląda w praktyce?


Wygląda to bardzo dobrze. Buty były ze mną już na kilkunastu wyjściach w góry, kilkudziesięciu wyjściach do lasu na grzyby oraz na biwakach survivalowych i przyznam się bez bicia, że zdarza mi się chodzić w nich również na co dzień. Zwłaszcza na panel. Miały już styczność z przeróżnymi podłożami, z asfaltem, z brukiem, z leśną ściółką, z trawą, z szutrowymi drogami, górskimi beskidzkimi jak i Tatrzańskimi szlakami i poległy tylko raz. W październiku w Bieszczadach odbywał się Weekendowy Bieg Rysia na którym miałam przyjemność występować w roli fotografa całego wydarzenia. Pędząc co sił na miejsce w którym miałam ustawić się z aparatem, by strzelać fotki biegaczom walczącym w biegu, poślizgnęłam się na błocie. Efekty tego upadku odczuwałam niestety około pół roku, gdyż upadając zatrzymałam się na lewej ręce uderzając mocno w podłoże otwartą dłonią. Błoto niestety pokonało bieżnik, ale trzeba przyznać, że nawet najlepsze buty nie dadzą mu rady ;) Oblepiające but błoto pozbywa go w zasadzie wszelkiej przyczepności. Poza tym jednym incydentem czuję mocną przyczepność do podłoża i nie mogę powiedzieć złego słowa. W tym samym dniu zdjęcia odbywały się w potoku (trasa 23 km - na 10 km przebiegała na odcinku 300m środkiem potoku). Musiałam do niego wejść stanąć na mokrych, porośniętych glonami kamieniach i w takich warunkach spędzić około 2h. Buty sprawiły się idealnie mimo ciężkich warunków. Oto jedno ze zdjęć, które wykonałam mając na nogach Crodarossy. Możecie na nim zobaczyć perspektywę z jakiej wykonałam zdjęcia.



W Pieninach natomiast pokonywały mokry i obrzydliwie wilgotny Wąwóz Homole. Co chwile mijałam ludzi stawiających z rozwagą każdy krok w górnym odcinku szlaku do stacji kolejki w Jaworach, a ja pomykałam obok, jak kozica. Czułam się naprawdę niezwykle pewnie w tym bucie. Wspinanie się na Wysoką, podejściem od Homoli nie sprawiało mi większego problemu. Tak w tajemnicy Wam powiem, ze czułam niezwykłą satysfakcję, gdy wyprzedzałam na tym odcinku innych sapiących turystów. But wręcz kleił się do stromizn i skał, które napotkać można na tym, co by nie mówić wymagającym odcinku szlaku. W lesie nie miałam żadnych problemów z przyczepnością. Wrócę jednak do lasu przy okazji opisywania odczuć z wodoszczelnością. W Beskidach? Szlak z Żabnicy na Romankę, Rysiankę i z powrotem do Żabnicy również nie sprawił im problemu. Podobnie Beskid Śląski i szlak na Soszów, czy krótki spacer na Szyndzielnie. Kamieniste podejścia, przekraczane potoki, podmokłe tereny, naturalne schody z korzeni drzew (miejscami mokre), perfidnie wilgotne zejścia wydeptanymi ścieżkami po glinie, suche i mokre liście nie są im już obce, a w moim odczuciu podeszwy sprawiły się bardzo dobrze. Nawet Tatrzański klimat nie jest im straszny. Idealnie sprawdziły się jako lżejsza wersja buta treningowego na podejściu do Schroniska w Dolinie Chochołowskiej. Zdały również egzamin na czerwonym szlaku z Doliny Chochołowskiej na Trzydniowański Wierch i z powrotem przez Polanę Trzydniowańską, na Siwą Polanę. Kto przynajmniej raz miał przyjemność przebyć ten szlak, na pewno zgodzi się ze mną, że jest on dość zróżnicowany i wymagający. Podeszwa miała również przyjemność skonfrontować się z leżącymi jeszcze płatami śniegu na podejściu i spokojnie mogę stwierdzić, że poradziła sobie lepiej, niż moją co prawda 3 letnie podeszwa w wysłużonych Meindlach.


Co do samooczyszczającej się podeszwy… Czytając o tej właściwości przed oczami ukazywał mi się obraz wiecznie czystych butów. Nic bardziej mylnego! Błoto po Bieszczadach, czy Homolach usuwałam szczotą w domu chyba z godzinę i cholerstwo nie chciało się odczepić od podeszwy J no ale to błoto, ono nigdy nie jest przyjemne w bliższych kontaktach. Nie bardzo rozumiałam co producent miał na myśli pisząc o samooczyszczającej się podeszwie. Teraz już wiem. Błoto to inna inszość, zapomnijcie o nim ;) fakt jest taki, że ani razu przez ten rok nie zdarzyło mi się wygrzebywać kamyków spod podeszwy i o to w tym chyba chodzi ;) Jeśli tak, to faktycznie podeszwa czyści się sama.


Reasumując – dla podeszwy zewnętrznej 10/10, przyczepność perfekcyjna! W moim odczuciu, teoria przełożona na praktykę. Naprawdę w bucie czuje się bardzo pewnie.


Ale jak już jesteśmy przy podeszwie, to myślę, że warto pokazać Wam jej stan po roku użytkowania. Nie mam niestety zdjęcia nowej podeszwy, ale myślę, że można ją sobie łatwo wyobrazić.


Jak widać podeszwa od spodu delikatnie się starła, ale na jej obronę przypomnę, że buty nie do końca są przeze mnie używane zgodnie z przeznaczeniem. Pamiętajcie, że chodzę w nich również po miejskich chodnikach i asfalcie.


Podeszwa środkowa


Podeszwa środkowa wykonana jest z pianki EVA. Co to takiego, a pianka? Ethylene-Vinyl-Acetate w skrócie EVA J W tworzywo to przemyśle sportowym pojawiła się już w 1975 roku. Jest niezwykle elastyczne i lekkie. Jego główne zalety to właściwości amortyzujące, izolujące i ochronne. Jak wygląda taka wkładka, możecie zobaczyć na poniższej fotografii zapożyczonej od wujka google.



Tyle w teorii, a jakie mam odczucia w praktyce? Przyznam, że całkiem niezłe. Nie polecę Wam tych butów na długie trekkingi. Mój komfort wędrówki w tych butach kończy się mniej więcej na około 12/15 km. Pamiętajmy, że to buty PODEJSCIOWE, a nie trekkingowe. Na stronie producenta możemy przeczytać – „Avvicinamento alla montagna su brevi distanze, scrambling” (Zbliżanie się do góry na krótkich dystansach, wspinanie się). Modele te zostały stworzone z myślą o „podejściach pod ścianę” w celu dalszej wspinaczki i być może od tego powinnam zacząć tą recenzję. Ale skoro tego nie zrobiłam, to myślę, że to dobry moment, by wyjaśnić o co tak właściwie chodzi.


Buty podejściowe powinny być lekkie, a zarazem wykazywać wysokie zdolności techniczne, gdyż podchodzenie pod wspomniana ścianę, to zazwyczaj trudny teren. But ma zapewniać ochronę stopom na kamieniach, żwirze, piachu czy błocie w stromym terenie, więc takie buty muszą posiadać bardzo dobrą trakcie i siłę hamującą podczas zejść (powrotu ze wspinania). Myślę, że to może wyjaśniać Wam mój zachwyt podeszwą zewnętrzną, której bieżnik wręcz wgryza się w każde podłoże. Jak zapewne już się domyślacie, buty te nie mają służyć do długiego trekkingu, a raczej szybkich podejść w miejsce startu wspinaczkowego. Nikt natomiast nie określił w km jak maksymalnie długie powinny być podejścia, by but zapewniał stopie pełen komfort. W cale mnie to nie dziwi, gdyż ciężko byłoby to jakkolwiek sprecyzować. Wszystko zależy od człowieka, jego sposobu przetaczania stopy na powierzchni, tempa marszu – czytaj kondycji, a nawet progu odczuwania bólu. Ja po testach wiem, że w przypadku butów Crodarossa u mnie to max 15km, ale to nie znaczy, że po tym dystansie siadam na tyłku i dalej nie idę ;) to moja granica komforty, w którym nie istnieje słowo „ból”. Myślę, że powinnam Wam również powiedzieć o tym, że jestem Supinatorem. Biegacze na pewno się teraz uśmiechają, bo wiedzą co to za termin i kim osoba określana tym mianem. W szybkim skrócie, supinatorem jest osoba, która w trakcie chodu/biegu nadmiernie przetacza stopy na zewnątrz. U osób cierpiących na supinację istnieje ryzyko słabej amortyzacji stopy i myślę, że to może znacząco skracać mój dystans komfortu. Dlatego moja ocena względem podeszwy wewnętrznej buta będzie brała to pod uwagę.


Ale wracając do butów podejściowych, z czasem oczywiście producenci zaczęli rozwijać ten temat do tego stopnia, że pojawiają się już na rynku podejściówki za kostkę. W tym miejscu chciałabym Was przestrzec, gdyż wizualnie łatwo można je pomylić z butami trekkingowymi. Uważajcie również na nierzetelnych sprzedawców w sklepach, którym zleży na sprzedaży i mogą próbować Wam wmówić, ze podejściówki to takie lżejsze buty górskie. Owszem, jest w tym dużo prawdy, ale jeśli chcecie kupić buty na długie dystanse, to nie kupujcie podejściówek, bo będziecie wyklinać sprzedawcę i zepsujecie sobie wyjazd w góry.


Reasumując – podeszwa wewnętrzna biorąc pod uwagę lekkość buta, jego przeznaczenie i moją supinację – 10/10.


Wkładka – dopełnienie podeszwy


Wkładkę w butach Crodarossa wykonano w technologii Dolomite Anatomic System w skrócie DAS. Oznacza to, że wkładka ta jest anatomicznie ukształtowana i dostosowuje się do naturalnej biomechaniki stopy. Ułatwia chodzenie poprzez zmniejszenie uczucia zmęczenia. Poprawia postawę, zapewniając większą stabilność i równowagę. I faktycznie coś w tym jest, bo zakładając te buty mam wrażenie, że moje nogi ustawiają się inaczej, co wpływa na całą sylwetkę ciała. Ciężko mi to wyjaśnić, myślę, że trzeba to po prostu poczuć. Mogę to przyrównać do założenia butów ortopedycznych korygujących wady postawy. Jeśli mieliście kiedykolwiek możliwość przymierzenia i przejścia się w takich butach, na pewno poczuliście się „inaczej” J Właśnie takie uczucie mi towarzyszy, gdy chodzę w tych butach po mieście (równych powierzchniach). Natomiast co do samej jakości wkładki, po roku użytkowania wygląda tak.


CHOLEWA


Cholewa buta odpowiada przede wszystkim za ochronę stopy przed warunkami zewnętrznymi. To też jest bardzo istotnym elementem, który jest kolejnym wyznacznikiem komfortu ich noszenia. Każdy producent ma swoje kopyta, na których podstawie szyje cholewy i w tym miejscu chciałabym się na chwile zatrzymać. Firma Dolomite, w moim odczuciu ma dość szerokie kopyta. Myślę, że osoby z szerokimi stopami, będą czuły się w tym bucie bardzo dobrze. Ja mam raczej średniej szerokości stopy i o tyle o ile w Meidlach czuje się jak w kapcach, o tyle w Dolomitach mam nieco więcej miejsca. Natomiast nie jest to dla mnie jakieś uciążliwe i w żadnym stopniu nie przeszkadza mi to podczas wędrówek. Osoby z wąskimi stopami mogą się czuć w bucie nie najlepiej, dlatego radziłabym nie kupować tych butów w ciemno.


Cholewa buta wykonana jest z tkaniny siateczkowej Superfabric. Jest to materiał wysoce odporny na przecięcia, przedarcia, przetarcia i ścierani. Tworzony z nylonu, poliesteru, neoprenu itp. Natomiast powierzchnia tych materiałów pokrywana jest malutkimi, twardymi płytkami ochronnymi. Możecie go zobaczyć poniżej.



Odstępy między płytkami ochronnymi zapewniają elastyczność i oddychalność, ale są na tyle małe, że uniemożliwiają penetrację większości ostrych przedmiotów. Płytki te chronią materiał podstawowy, poprawiając jego wytrzymałość. Technologia ta jest wykorzystywana w wielu branżach, a do jego właściwości można zaliczyć nawet ognioodporność.


Dzięki Superfabric cholewa buta jest nie do zdarcia. I ja z czystym sumieniem i pełną odpowiedzialnością podpisuje się pod tym dwiema rękami. Buty jak już wspominałam były ze mną niejednokrotnie w lasach, czy to na grzybach czy na biwakach. Wiele razy przedzierałam się przez ostrężyny czując jak kolce pnączy usiłowały pozbawić mnie buta i mimo chamskiego wyrywania go z ich objęć, z cholewa nie stało się nic. Dodatkowo materiał ten praktycznie się nie brudzi, a błoto wystarczy na jego powierzchni przetrzeć mokra szmatka i po temacie. Podszewka cholewy wykonana została membrana Gore-tex Extended Comfort Footwear . To odchudzona wersja gore-tex, którą pozbawiono jednej warstwy, dzięki czemu gore ekstremalnie dobrze „oddycha”. Ten rodzaj membran jest stosowany w butach pustynnych, letnich butach górskich oraz obuwiu taktycznym. Producent poleca ją do noszenia w pomieszczeniach i na zewnątrz, w temperaturze umiarkowanej i wyższej oraz podczas intensywnych aktywności. Ale uwaga, buty nie nadają się na niskie temperatury. Warstwa której została pozbawiona membrana, to warstwa izolująca (ocieplająca). Co do odczuć dotyczących wodoodporności mogę powiedzieć, że bez dodatkowej impregnacji, buty zaczęły delikatnie przepuszczać wilgoć podczas prób nagrania poniższego filmu. Natomiast abym mogła pokazać Wam to krótkie nagranie w slow motion, spędziłam nad strumieniem około 1,5h czasu wykonując wieeeele powtórzeń :D Buty miały już około pół roku i nie były jeszcze od nowości przeze mnie impregnowane, wiec uważam, że miały prawo nie wytrzymać. Przy czym zaznaczam, że moje stopy nie były mokre, a jedynie wilgotne, o czym przekonałam się dopiero po ściągnięciu butów w domu.


Na uwagę zasługuje również zintegrowany język, który przede wszystkim nie wkurza, bo się nie przesuwa, a dodatkowo myślę, ze rozwiązanie to poprawia znacznie szczelność buta, a co za tym idzie jego wodoodporność. Całość cholewy dopełnia dość wysoki otok na palcach, obniżający się ku środkowej części buta. Ja jako zapalona zwolenniczka otoków, uważam, że powinien to być obowiązkowy element każdego obuwia przeznaczonego do aktywności górskiej. Otok chroni dodatkowo cholewę przed uszkodzeniami, ale też staje się nieoceniony w walce z licznymi potokami czy wodami stojącymi na szlakach górskich.


Producent na stronie internetowej wspomina również o blokadzie piety. Niektórzy mogą zastanawiać się co Firma tak naprawdę ma na myśli. Chodzi o kształt pięty i otok który ją okala. Faktycznie, buta wkłada się dość ciężko i pomimo upływu czasu nic się w tym temacie nie zmieniło. Stanowczo doceniam w tych butach, te wstążki doszyte na piecie i na języku (nie wiem jak fachowo się to nazywa). Są bardzo pomocne przy zakładaniu buta. Noga wpada do buta i pięta jest zablokowana w niejakiej nazwijmy to „niecce”. Jeśli lubicie ścigać buty bez rozsznurowywania ich, to zapomnijcie o tym. Nie ma szans! :D to naprawdę boli… Ma to oczywiście swoje plusy, dzięki takiemu wyprofilowaniu noga w bucie się nie przemieszcza, co w konsekwencji chroni wewnętrzną wyściółkę przed przetarciami. Jedno na co chcę Wam zwrócić uwagę, to wysokość cholewki. W moim przypadku jest ona nieco za wysoka i obciera mnie tuż pod kostką. Aby wyjaśnić o co chodzi, załączam zdjęcie. Możecie na nim zobaczyć na jakiej wysokości mam wycięcie pod kostką. Właśnie w tym miejscu but obcierał mnie na początku użytkowania. Problem oczywiście przestała istnieć po pewnym czasie, ale gdy wróciłam do butów po zimie, pojawił się ponownie. Myślę, że to kwestia budowy mojej nogi, bo poza tym buty są naprawdę wygodne i mimo początkowych otarć, nadal z ochotą je zakładam i przemierzam w nich krótkie szlaki.


Szybki system sznurowania Slipknot jest wygodny i pozwala nieco zniwelować luz w bucie o którym wspominałam wyżej. No po roku użytkowania, szlufki pomimo przebytych około 200 km są w nienaruszonym stanie ;)


Reasumując – 9/10 dla cholewy. Materiał zewnętrzy jest strzałem w dziesiątkę, Gore trzyma prawidłowo, a dzięki blokadzie pięty buty w środku nie mają przetarć.


Na koniec zapraszam Was na krótki film pokazujący zmagania butów na różnych szlakach ;)


Podsumowując test, jeśli szukacie porządnych, a zarazem lekkich butów podejściowych w rozsądnej cenie, to z czystym sumieniem polecam Wam Crodarossa lite GTX. Dolomite połączyło wysoką jakość, technologie i lekkość w jednym bucie, który o czym jestem przekonana, posłuży Wam wiele lat.

To bardzo dobra inwestycja!


Jako ciekawostkę zdradzę Wam, że nazwa butów została zaciągnięta z nazwy jednego z piękniejszych szczytów mierzącego 2965 m.n.p.m w rejonie Sesto w Dolomitach - Croda Rossa di Sesto, na którego wierzchołek prowadzą aż trzy żelazne drogi :)



Foto zapożyczone z https://www.wdolomitach.pl/




Pozdrawiam,

Asia G.


19 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page